poniedziałek, 31 października 2016

07-deszcz: cz. 1









Budzę się... Taka słaba. Mam mroczki przed oczami, a w głowie aż słyszę jakiś szum. Kiedy widzę jakikolwiek obraz jedyne co widzę, że pomieszczenie jest całe brązowe. Nie wiem gdzie jestem. Auu.. Moja ręka. Do jasnej ciasnej!  Szczepionkę mialam kilkanaście lat temu więc co charakterystyczna rana robi na moim ramieniu? Fuck. Po chwili mojego rozmyślania ktoś wchodzi do tego pokoju.
-Jak tam kwiatuszku? - ten sam szyderczy głosik . Christopher.
-Co.. Mi zrobiłeś? - pytam słabo
-Ja? Och nic. - uśmiecha się głupkowato.
-Mów - próbuję brzmieć groźnie ,ale to mi nie wychodzi.
-Zaczęłaś się rzucać więc musiałem ci coś wstrzyknąć na rozluźnienie.
-Wstrzyknąłeś mi narkotyki? - pytam zła
-Nie wściekaj się tak mała. Lepiej powiedz czy przemyślałaś moje warunki.
-Nigdy się na nie nie zgodzę !- syczę
-No to w takim razie czekają cię długie wakacje. Tutaj.
-Przestań mnie straszyć. Albo mnie stąd wypuścisz albo policja wszystkiego sie dowie.
-Masz dwa dni . Albo zgodzisz się na moje warunki z własnej woli albo cię do tego zmuszę  . - otwiera drzwi - wypieprzaj Castillo - mówi zły.

***/***/***




Wracam właśnie z zakupów. Czemu nie Ludmiła? Och to bardzo proste. Od razu zaczęła strzelać swoje fochy. Według niej na zakupy powinna chodzić służąca, a nie taka dama jak ona. Dama, jasne. Prawie parsknąłem śmiechem, ale w porę się powstrzymałem. Zaczynam żałować, że musi ze mną mieszkać. To życie jest jednym wielkim koszmarem. Mogłaby umyć chociaż ten głupi garnek, więcej od niej już nawet nie wymagam, ale nie... Musiała dzwonić po Chloe- naszą gosposię- żeby zmyła ten pieprzony garnek. Jeden garnek. Muszę sobie z nią porozmawiać i to bardzo poważnie. Jej humorki są tak wkurwiające, że nawet nie mogę przez nie zasnąć. W końcu wyniosłem się to drugiego pokoju, ale ona i tak musiała się przypałętać i podwyższyć mi ciśnienie. Ught. Ledwo się powstrzymuję żeby nie zakleić jej ust taśmą. Chociaż nie... Klejem będzie lepiej. Zamknie się na dłużej. Nie mogę doczekać się spotkania z Violettą. Przy niej mogę się chociaż odprężyć




**/'***/***







-Muszę to zrobic, rozumiesz?  Muszę ocalić rodzinę - łkam w jego ramiona
-Nie możesz tego zrobić. Christopher jest nieobliczalny. Co jeśli by ci coś zrobił? Byłabyś sama, bez drogi ucieczki.
-W takim razie co mam według ciebie zrobić? - spoglądam na niego
-Jeszcze nie wiem, ale coś wymyślę - całuje mnie delikatnie w czubek głowy - wszystko będzie dobrze, jestem tego pewny. To tylko kwestia czasu.
-Mam działać na zwłokę? On od razu domyśli się, że coś jest nie tak.. Jest bardziej inteligentny niż myślimy.
-Fakt, masz rację, ale w końcu podwinie mu się noga.. Zrobi jeden nieprzemyślany krok i bum.. Mamy go. Nie jest ci zimno? -pyta z troską
-Trochę.
-Masz- ściąga ze swoich ramion szarą bluzę
-Nie. Będzie ci zimno. - protestuje
-Jestem gorący - śmieje się - nic mi nie będzie, masz-okrywa moje ciało swoją bluzą.
-Dzięki braciszku - uśmiecham się w jego stronę ciepło
-Nie masz za co, drobiazg.


----------------------------------------------
Rozdział krótki ... Tak, wiem.. Parę rozdziałów będzie tak nudnych, że zasypiam jak to pisze xD druga cześć rozdzialu pojawi się w listopadzie.
Rozdziały będą pojawiać się raz w miesiącu.
Do nexta!

2 komentarze:

  1. Violka nadal ma problemy, a Verdas użera się z żoną.
    Świetny 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Załamuje się.
    Violetta ma problemy.
    Leon użera się z Lu.
    I po co?
    Niech bedzie z V.
    Rozdził świetny.
    Buziaki Viola Blanco

    OdpowiedzUsuń