czwartek, 21 lipca 2016

05- Mój koszmar

Rozdział dedykuję Violi Blanco ;-)







Właśnie dzisiaj wracam do szkoły. Został mi do zaliczenia ostatni semestr. Przez śmierć cioci nie byłam w stanie skończyć studiów. Ciocia Claudia zawsze była dla mnie jak matka. Po jej samobójstwie się załamałam i rzuciłam szkołę. Teraz wracam na cztery miesiące. Muszę nadrobić materiał, wiem. Lecz dam radę, to jest mój cel. Ubrałam się w fioletową sukienkę. Zauważyłam, że moje piersi stają się coraz większe i nie mieszczą się w moich starych sukienkach.Mi to nie przeszkadza, to wręcz lepiej. Do tego nałożyłam czarne baleriny i białą torbę. Idealnie. Spakowałam zeszyty i długopis i wyszłam z hotelu.
Droga na uczelnię zajęła mi około godziny. Nic tu się nie zmieniło. Ściany dalej są zielone, ławki są dalej drewniane, a zasłony tak samo brudne. W tym budynku nie ma sprzataczki ? Chyba pójdę do dziekana i to załatwię.. Pierwszy wykład : chemia. Nienawidzę tego przedmiotu. Mam z nim same złe skojarzenia. Odszukuję salę z numerkiem 15 i stoję pod nią. Kilka minut później dzwoni dzwonek. Dyrektor wprowadza nas do środka i informuje o naszym planie lekcji. Kiedy kończę notować, zaczynam rysować na okładce serduszka i kwiatki. Zawsze tak robię, kiedy zaczynam się nudzić.
-Przepraszam za spóźnienie,moi drodzy. - ten głos.. To niemożliwe



Christopher White. Mój koszmar. Przerażona spoglądam na niego, a on patrzy na mnie tym hipnotyzującym spojrzeniem. Jak to możliwe, że on nie siedzi?!
***/***/***



-Zapraszam na kolację po szkole.
-Ależ panie nauczycielu.. Zadał pan dużo pracy domowej, nie mogę - droczę się z nim
-Ależ jeśli do mnie pani przyjdzie, panienko Castillo coś temu zaradzimy. - szepcze uwodzicielsko 
-Skoro tak pan stawia sprawę, panie White.. Chyba skuszę się na małą pogawędkę. - chichoczę 
-Czekam na ciebie o dwudziestej. Zostajesz u mnie na noc -szepcze ostatnie zdanie do mojego uszka. 
-Pomyślimy. - naszą grę przerywa nam dzwonek na lekcję. 
-Muszę już iść. 
-Szkoda. 
-Do zobaczenia potem-wspinam się na palcach i całuję go. 


Tak, miałam romans z nauczycielem. Od chemii... Był młody, po dwudzieste..
Szalał.. Zmanipulował mnie,wykorzystał..





-Przejdźmy do konkretów..- oblizuje usta i gładzi moje udo. 
-Christopher, proszę... Nie. - protestuję 
-Och.. Masz 16 lat.. Pora stać się kobietą. 
-Nie dzisiaj. - mówię przerażona 
-Dzisiaj, kochanie. Kochasz mnie, prawda? 
-Oczywiście, że tak. - mówię 
-Więc okaż mi miłość. Oddaj mi się. Nie zrobię ci krzywdy, będę delikatny.. - gładzi kciukiem mój policzek i hipnotyzuje tymi oczami.
-Na pewno? - pytam przekonana 
-Tak. - chcę siadać na niego okrakiem, ale on mnie zatrzymuje. 
-Chodź do piwnicy. Sprzątaczka może nas zobaczyć, nie ryzykujmy. Koszmar, który dział się potem jest nie do opisania...

***/***/***



-Opowiesz mi teraz co się stało? - chłopak dalej gładzi mnie po włosach - Ludmiła, powiedz.. - nalega
-Nic-mrucze zapłakana
-Wiem, że po tamtym byłaś w rozsypce, ale teraz coś ewidentnie pogorszyło twój stan psychiczny - mówi
-Jaa..  Jestem w ciąży - wyznaję
-Kto jest ojcem? - pyta poważnie
-To jest najgorsze... Nie wiem..
-Umówię cię na wizytę u ginekologa, zgoda?
-Dziękuję za wszystko. Za twój ratunek również. Gdyby nie ty.   - mój głos się załamuje - on by mnie wykorzystał - wybucham płacze
-Chociaż masz pewność, że to nie dziecko gwałtu. - wzdycha cicho
-Nie idziesz do pracy? -pytam
-Wziąłem tydzień wolnego. Ktoś musi się tobą.. No Wami opiekować.
-Nie musiałeś - stwierdzam
-To fakt, ale chcę. Zależy mi na tobie,  więc będę się tobą opiekować ile tylko będę mógł. Zaczekasz ? Zadzwonię do cioci i umówię cię na wizytę. Może wepchnę cię do niej jeszcze dzisiaj.
-Ok- szepcze.
***/***/***




-Spotkałam dzisiaj człowieka, którego ty też nie chciałbyś spotkać. - zaczynam rozmowę od tego zdania.
-Kogo masz na myśli? - pyta
-Tego dupka, który wykorzystał moją naiwność - mówię ze łzami w oczach-braciszku , przyjedziesz do mnie?
-Wiesz, że bardzo chętnie bym przyjechał i przylał w mordę temu pacanowi, ale nie mogę.
-Potrzebuję cię. - jęczę
-Poczekasz parę dni? Góra tydzień. Odrobię parę dni i przyjadę do ciebie na dłużej, zgoda?
-Jesteś najlepszy, kocham cię - cmokam do słuchawki
-Ja ciebie też. Trzymaj się, mała. Pa- rozłącza się. Na Mike'a mogę zawsze liczyć. Co z tego, że aktualnie przebywa w Japonii? Jest gotów tu przyjechać. Na zły kontakt z bratem nigdy nie mogłam narzekać.. On w każdej chwili był dla mnie bratnią duszą. Za to go kocham. On nigdy mnie nie oceniał. Kiedy słyszę dzwonek do drzwi od razu idę do drzwi.
-Co ty tutaj robisz? - pytam przerażona
-Ładny pokoik. - mówi z kpiną .
-Powtórzę pytanie: co ty tu do jasnej cholery robisz?! - podnoszę głos
-Zluzuj gacie. - syczy- przyszedłem porozmawiać jak cywilizowany człowiek.
-O czym ty chcesz w ogóle rozmawiać?! Dlaczego nie siedzisz w więzieniu?! - krzyczę
-Nie mieli dowodów. Szybciutko wyszedłem
-Byłam u ginekologa, potwierdził, że ktoś mnie zgwałcił!
-Twoje dowody nie były wystarczające. Mogłaś się iść bzykać z kimś innym. Proste.
-Nie wierzę.
-Usiądź, przecież cię nie zjem - śmieje się tym swoim basem..
-Postoję - syczę
-Gdzie twój kochaś? Wyjechał do Buenos Aires, tak?
-Skąd ty o tym wiesz? - pytam zdziwiona
-Mam swoje sposoby. - uśmiecha się cwaniacko
-Idiota- mruczę
-Twój kochaś nie jest ci wierny, nie? - drąży temat
-Nie mów tak o nim! - policzkuję go
-Kochanie, tak nie będziemy się bawić. Mam dla ciebie pewną propozycję.
-Lepiej zachowaj ją dla siebie.
-Lepiej posłuchaj, bo życie twojej matki będzie zagrożone -  co do tego wszystkiego ma moja matka?!

***/***/***



-Powiesz mu? - pyta
-Fede, nie naciskaj...
-Odpowiedź.
-Nie, nie powiem mu... To nie jego sprawa..
-To jego dziecko, ma prawo wiedzieć - wścieka się.
-Nigdy nie chciał mieć dziecka. Zniszczę mu tym życie..
-Znam go, ucieszy się
-To niczego pomiędzy nami nie zmieni.
-Nie myśl o sobie, tylko o dziecku.. - mówi
-Pierwsze muszę porozmawiać z Violettą. Z Leónem pogadam dopiero później.
-Napisz do niej-podaje mi telefon
-Jesteś tego pewien?
-Napisz- namawia mnie. Biorę z jego ręki telefon i wybieram numer do Violi.


***/***/***

Ta jędza śmie jaszcze prosić o spotkanie ? Po tym wszystkim, co niedawno się zdarzyło? Może faktycznie powinnyśmy porozmawiać. W końcu mamy sobie dużo do powiedzenia. Nie, poprawka. To ona ma mi dużo do powiedzenia. Ja nic szczególnego nie mam jej do powiedzenia... Ubieram szare baleriny, a telefon chowam do przedniej kieszeni moich spodenek. Zamykam jeszcze drzwi i kieruję się do domu Federico - podobno tam teraz pomieszkuję... Hm.. Ciekawe tylko czy z nim też się przespała..  
Mój szacunek do jej osoby z dnia na dzień coraz bardziej się ulatnia . Nie potrafię jej już zaufać ani darzyć szacunkiem.. Nie umiem i tyle...
Po piętnastu minutach siedzę już w salonie i wpatruję się w nią.
-Powiedz coś, bo zaraz stąd wyjdę - syczę
-Wybaczysz mi to kiedyś? - pyta
-Chyba nie potrafię - odpowiadam zgodnie z prawdą.
-Violu.. Przez jeden głupi incydent skreślisz naszą przyjaźń?
-Incydent?! Słyszysz się?! Bzykałaś się z moim narzeczony!- krzyczę
-Byłam pijana, on zresztą..
-Ma z tym problem więc go rozumiem, ale, że ty? Ciągnęłaś go, sama tego chciałaś! Widziałam na własne oczy! - przerywam jej i wrzeszczę

-Dobra, ok.. - ściera łzy - ale ja też nie byłam sobą!
-Nie trzeba było żreć się z Leónem! Było pilnować męża! - wyrzucam jej
-Violu, zrozum.
-Co mam zrozumieć?! Możesz błagać, ciąć się.. Co tylko chcesz, ale mojego wybaczenia nie uzyskasz ! Jesteś dla mnie martwa, tak jak nasza przyjaźń! - krzyczę i szybko wychodzę z tego przeklętego domu. Ta ździra niech zostawi mnie w świętym spokoju! Kochałam ją, traktowałam ją jak siostrę, ratowałam z opresji i co z tego dostaję?! No dobrze wiecie.. Ludmiła Ferro dla mnie nie istnieje..

***/***
Wyjazd Diego nieco się przedłuży.. Wróci dopiero za miesiąc.. Nie widzę go już tydzień i tęsknię. Wprawdzie nie aż tak bardzo jak kiedyś, ale jednak... Przez ten czas dużo się zdarzyło. Ludmiła wyjechała do Szwajcarii. Szkoda mi tylko Federico. Kocha ją jak wariat. Christopher na uczelni pastwi się nade mną. Na szczęście z pomocą przyszedł mi Leon. Nie rozumiałam chemii i nigdy jej nie zrozumiem.. Tylko kujoni mogą lubić ten przedmiot. León nieco pomaga mi w nauce. On bardziej coś kuma. Pomaga pisać mi referaty. Ok. Głównie to on je za mnie pisze, kiedy odsypiam stracone nocki na rozmowach z Diego. Potrafimy przegadać siedem godzin bez przerwy. Następnego dnia niestety, ale przez to jestem zmęczona u nie zbyt kontaktuję na zajęciach. Wtedy White ma ze mnie niezłą beke. Propozycja jaką mi dał... Cóż. Lepiej o tym nie mówić. Jeszcze się nad nią zastanawiam. Jeśli się zgodzę uratuję mamę ,a jeśli nie.. Cóż. Nie ważne.


***/***/***



Moje życie roztrzaskało się na milion kawałeczków. Straciłam wszystko. Męża, przyjaciółkę , znajomych. Wszyscy odeszli,  nawet moja kochana mamusia. Wypięła się na mnie. Na swoją jedyną córkę. Miałam porozmawiać z Leónem. Stchórzyłam . Nie mogę..  Z dnia na dzień przekonuję się, że decyzja, którą podjęłam jest słuszna. Za półtora tygodnia jestem zapisana do kliniki . Dokonam tam legalnej aborcji. Moje dziecko nie będzie miało ze mną żadnej przyszłosci. Poza tym ja nawet nie lubię dzieci. Dla mnie to tylko beczące bachory  . Przecież ponad połowa z nas jest wpadką. To coś co rośnie we mnie jest tylko pieprzoną wpadką! Jeden raz Leon nie kupił prezerwatywy i bum. Jakieś niewiadomo co jest we mnie. Nigdy nie chciałam mieć dziecka. Nigdy! Gdzieś mam to czy ono będzie cierpieć czy nie. W tym momencie myślę tylko o sobie i swojej przyszłości . Znajdę nadzianego starucha. Hajtnę się z nim. Potem poczekam aż zaliczy zgon i kasa będzie moja. Co ja gadam? Jestem Ludmiła Verdas. Verdas. Właśnie. Nie poddam się tak łatwo. Wiem , że Leon nie ma zamiaru o mnie walczyć, więc zrobię to sama. Kocham go i tak łatwo z niego nie zrezygnuje. Po moim trupie! "I,  że nie opuszczę Cię aż do śmierci " Dla niego w ogóle ta przysięga nic nie znaczy?! Verdas mi wybaczy, a Violetta....? Jeszcze zobaczy co straciła...

***/***/***

- (....) i ogólnie mam wszystkiego dość. Chciałabym już jak najszybciej do ciebie wrócić. - mówi
-Chris cię pilnuję, tak?
-Tak, tak. Łazi ciągle za mną, nie przejmuj się - wzdycha głośno
-A ty się masz nie denerwować. To tylko grzeczne pytanie, a ty się od razu unosisz!
-To pytanie mnie męczy, Violetta!  Zrozum w końcu : załatwiłaś mi super niańkę - możesz być z siebie dumna! Wiesz co? Nie mam ochoty z tobą rozmawiać!- krzyczy i się rozłącza. Tak chce się bawić? Ok. Zobaczymy co powie jak zechcę odwołać ślub. Z dnia na dzień staje się jeszcze większym cholerykiem niż kiedyś. Ja tylko normalnie zapytałam, a ten się uniósł! O wielki król i władca! Bijcie przed nim pokłony! Moją bulwersację przerywa mi jedna istotna rzecz.. Za dziesięć minut mam być  u Leóna! Miał mi pomóc w lekcjach! Jak ja mogłam o tym zapomnieć. Jaka ja jestem głupia, Boże! Szybko idę do swojej szafy i wyciągam z niej czerwoną bluzkę na ramiączkach z odkrytym dekoltem i białe rurki. Do tego nakładam czarne szpilki, zgarniam potrzebne książki i wychodzę z pomieszczenia. Wściekam się o drobne spóźnienia, a sama się dzisiaj nie popisze! Ught! Stupid Violetta!
Po kilku minutach jestem już pod domem Leóna. Dzwonię trzy razy dzwonkiem.
-Przepraszam za spóźnienie. - uśmiecham się
-Nie przepraszaj tylko wchodź - mówi rozbawiony...

-A teraz podaj stosunek masy atomów..
-Nie rozumiem tego- przerywam mu.
-Przecież to najprostsza rzecz na świecie. Łatwiejszych zadań już nie będziesz miała. - wzdycha
-Chemia jest do dupy. - mówię niezadowolona
-Chemia jest wspaniała - patrzymy sobie w oczy
-Chemia jest pomiędzy dwojgiem ludźmi, którzy się kochają. - tłumaczy. Boże. Jego tęczówki są takie piękne.. W środku się rozpływam. Przybliżamy się do siebie, a po chwili nasze usta łączą się w brutalnym pocałunku. Cholernie go pragnę.



Kiedy jego pocałunki schodzą na moją szyję całkowicie odpływam. Tak dawno tego nie robiłam. Teraz zapominam o tym, że mam narzeczonego. Tyle sobie odmawiałam tej przygody, że już mi wystarczy. Chce tego. Tu i teraz.

_________________________________________

Cześć misie!
No macie Leonettę.
Niech wam będzie 😉
Ok. Dzisiaj bez żadnej notki.
Z zajmowaniem miejsc dzisiaj kiepsko.. Internet szwankuje....

6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Hejka.
      Dziękuję za dedykację.
      Szanowna Pani Ludmiła jest głupia.
      Jak ona może chcieć zabić własne dziecko.
      I do tego jeszcze chcę walczyć o Leona.
      Pff.
      Może se pomarzyć.
      V spotyka kogoś ze swojej przeszłości.
      Nie może wybaczyć Lu.
      Kłótnia z Diegiem.
      I czy ona wreszcie pójdzie z Leonem do łóżka.
      Rozkręca się.
      Czekam na next.
      Kocham Viola.

      Usuń
  2. Ludmiła myśli tylko o sobie.
    Co za egoistka.
    Chce walczyć o Leona? Tak?
    Ciekawe jak to zrobi skoro chce usunąć JEGO dziecko.
    Przecież jak on się dowie to ją zniszczy.
    Prosiła o wybaczenie Vils, ale ta się nie zgodziła i wielka pani Ferro czuje się urażona?
    Bezczelna jest i tyle.

    Violka została zgwałcona w wieku 16 lat.
    Przez nauczyciela z którym miała romans.
    Nieźle.
    Wrócił i stawia warunki. Dupek.

    Kłótnia Dieletty.
    Aaa i Leonetta ląduje w łóżku!
    Oł yeaaaaa.
    Oby Vils się nagle nie wycofała, bo chyba padne. 😂

    Zajebisty!
    Czekam na next :*
    Buziaczki :* ❤

    Maddy ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow ;D Pierwszy taz czytam twojego bloga .. i takie wow , swietna fabula i postacie , ciekawa historia :) Ludmi jak możesz chciec usunąć dziecko , pogadaj z Lajonem , bądź odpowiedzialna ;p
    Zapraszam do siebie :
    http://giveyoumeheart.blogspot.com/?m=1

    http://mojeoneshoty.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń